Podobno, kiedy bezbronny wobec praw natury, amazoński bielinek ma fantazję żyć dłużej niż jego pobratymcy, na drodze mimikry upodabnia się do arcygroźnego i trującego motyla z rodziny Heliconidae.
Rozumiem go- ma możliwości i ma wolę przeżycia.
Zastanawiam się tylko...czy jest ciagle bielinkiem czy staje się tym paskudnym?
Z mimikrą uczuciową jest jeszcze gorzej- ona sięga głębiej niż zewnętrze, aby przeżyć robimy różne rzeczy- chcemy być silni, twardzi, nie do pokonania. Otumaniamy się, substytuty na chwilę chociaz zapewniają nam komfort bycia na szczycie piramidy żywieniowej- "jedz, albo będziesz zjedzony"...tracimy siebie, bo...
...boimy się znaleźć siebie...
...walczymy jak bielinek...
...a lustro to największy wróg...bo czasem nie sposób nie odkryć, jak niewiele w nas zostało z tego bielinka...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz